mała Nati
Gość
|
Wysłany:
Sob 17:38, 30 Cze 2007
Temat postu:
zabijcie mnie... |
|
|
Nie daję sobie rady, tak zwyczajnie, po prostu. Od czasu, kiedy mój chłopak zginął w wypadku samochodowym (7 lutego 2007), nie chcę tu zostać. Nie chce dłużej żyć! Nie bez niego. Zapewne wielu ludzi pomyśli: głupia smarkula, ma 17 lat i nie wie co to życie, co to miłość, a mówi, że kochała go tak bardzo, że teraz nie chce żyć. Ale mnie nie obchodzi co myślą o mnie ludzie. Stałam się wredna dla innych, opryskliwa, czasem nie do zniesienia. Przyznaje się do tego, bo co tu ukrywać. Tak jest i już. Nie wiem, co ze sobą zrobić. Nie reaguję już z emocjami właściwie na nic. Tylko płaczę od prawie 5 miesięcy. Nie umiem się cieszyć, nic mnie nie raduje, choć znalazłabym powody do uśmiechu. Mam wspaniałych Przyjaciół. Ale mogłabym z wszystkiego zrezygnować, żeby tylko on mógł żyć tu ze mną…Modlę się o moją szybką śmierć. Właśnie…modlę się…ale czy jest do kogo? Kiedyś naprawdę głęboko wierzyłam (widocznie niewystarczająco) w Boga, chociaż nie zawsze było kolorowo. Lecz teraz…kiedy Rafał zginął, nie wiem już nic.Wiem, bluźnię i to bardzo. Wiem też, ze wielu ludzi chętnie zamieniłoby się miejscami, bo chcieliby żyć, a wiedzą, że np. zostało im już niewiele czasu, bo są nieuleczalnie chorzy. Sama już nie jestem pewna, czego chcę. Wiem tylko, że życie tak naprawdę nie ma sensu. I tak każdy umrze, więc po co się rodzić? Mój kochany Brat z wyboru powiedział mi: Nati, ale ważna jest droga. Może i tak…..
|
|
|
|
|
|
|
tobijah
Administrator
Dołączył: 24 Lut 2007
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
|
Wysłany:
Sob 23:46, 30 Cze 2007
Temat postu:
|
|
|
Nati...odpisałam Ci w sumie w całości przy prośbie o modlitwę ...pozdrawiam i przytulam mocno...oczywiście pamiętam w modlitwie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
Gayatri
Dołączył: 05 Lip 2007
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Czw 22:06, 05 Lip 2007
Temat postu:
|
|
|
Kochana Nati
Nasz pobyt i zycie tu na Ziemi nie jest łatwe.Codzień stajemy do walki z życiem i nie chodzi tu wygraną,a o nauke o zrozumienie.
Bóg nie obiecywał nam że życie będzie bajką,ale obiecał nam że nie opuści nas nigdy.W kazdej sek Twojego życia jest przy Tobie.
Ból,rozgoryczenie,żal po stracie kogoś bliskiego jest trudne do opanowania.
Pozwól duszy zmarłego chłopaka odejść spokojnie do Pana,dla Ciebie zycie toczy się nadal.Wspieraj się modlitwą,postaraj załagodzić w sobie ból.
Cierpienie jest nieodłącznym uczuciem w naszym życiu.
Cierpienie może być także sprawdzianem. Bóg poddając ludzi cierpieniom, sprawdza, czy wytrwają w wierze w Niego. W ten sposób poddani próbie byli Hiob i Abraham
Abraham otrzymał polecenie poświęcenia swego długo oczekiwanego syna. Mimo że bardzo cierpiał z tego powodu, wytrwał w wierze, miłości do Boga i nadziei.
Hiob stracił w swym życiu wszystko: rodzinę, majątek, zdrowie, a nawet zaufaniwe przyjació, jednak nie zachwiał się w wierze.
Nie twierdze że Bóg zabrał Twojego chłopaka by Ciebie sprawdzić,chce jedynie pomóc usmysłowić Tobie,że w zyciu w każdej sytuacji bądźmy blisko Boga,zawierzmy Mu,i miejmy moc nadzieji nie gasnącej nawet w sytuacji takiej jak Twoja.
Ściskam Cie Kochana Nati,wiedz że pozostaje z Tobą w modlitwie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
malanati
Gość
|
Wysłany:
Czw 14:09, 12 Lip 2007
Temat postu:
|
|
|
Znam historię Abrahama i Hioba także. Niestety ja nie mam w sobie ani tyle wiary, ani tyle siły, by to wszystko przetrzymać. On był zbyt wspaniałym człowiekiem…Nie daje rady.
|
|
|
|
|
Tirs_a
Administrator
Dołączył: 24 Lut 2007
Posty: 112
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łodź
|
Wysłany:
Pon 16:18, 16 Lip 2007
Temat postu:
|
|
|
nie daj się przekonać, że to, co teraz wydaje Ci sie czarne, naprawdę takie jest. Czasem nasze emocje są silniejsze niż rozum, a sprawy nie mają się tak źle, jak nam się wydaje.
Pamiętaj też, że żadne cierpienie nie jest wieczne, a Bóg rekompensuje największe nawet straty i goi najgłebsze rany - dokładnie jak w historii o Hiobie.
Tylko nie trać wiary w to, że Bóg może Ci pomóc i poddaj się Jego woli, a będzie dobrze.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
mik
Gość
|
Wysłany:
Nie 21:26, 05 Sie 2007
Temat postu:
|
|
|
Nikt cię kobieto zabijać nie musi. Ty sama się zabiasz własną flustracją. Wiem , że naprawdę możesz cierpieć. Ale jeśli chcesz poznać prawdziwą tragedię, jedz do Oświęcimia i patrząc na to wszystko pomyśl co ci ludzie musieli przeżywać. A żyć masz dla kogo. Twoi bliscy cie potrzebują. A za 20-30 lat, twoi rodzice. I oni też kiedyś umrą i być może na świecie zostaniesz sama. A może żyć będziesz dla swoich dzieci, które długo będą cię potrzebować.Więc nie chisteryzuj. To życie takie jest. A ty jesteś na starcie i przed tobą jeszcze długa droga w SŁÓŻBIE DLA INNYCH. A Bóg istnieje ! Choć pozwala na zło by ono pokazało swą paskudną twarz, kocha cię i nie zostawi jeśli ty sama od niego nie odejdziesz. Czacha do góry mała. Jeszcze będziesz się śmiała
|
|
|
|
|
Sprai
Gość
|
Wysłany:
Wto 15:34, 04 Mar 2008
Temat postu:
|
|
|
Gayatri napisał: |
Cierpienie może być także sprawdzianem. Bóg poddając ludzi cierpieniom, sprawdza, czy wytrwają w wierze w Niego. |
Wszechwiedzący Bóg nie musi niczego sprawdzać. To naukowiec wrzuca szczura do słoika żeby sprawdzić, czy ten umie pływać.
Droga Nati, nie pozwól sobie wmówić, że Bóg zsyła na ciebie nieszczęścia albo powodzenia, bo nie jest to już katolicyzm, ale pogaństwo. Bóg jest Potęgą i jedynym, o co możesz się do niego modlić jest Siła do godnego przechodzenia przez każdy kolejny dzień (tak przez jego góry, jak i doliny). Z BOGIEM NIE CHODZI SIĘ NA UKŁADY typu "będę się dużo modlić, a Ty będziesz mi dużo darzyć", "ja ci zdrowaśkę, a ty mi piątkę z jutrzejszego sprawdzianu / Józka z czwartego piętra / mocne kości". Modlitwa to nie odrabianie pańszczyzny w zamian za którą twój "zwierzchnik", Bóg, nie będzie cię trapił i gromił. Twój chłopak zginął wskutek konkretnych przyczyn (może hamulce - nie napisałaś) albo przypadku, ale na pewno nie przez to, że stałaś się dla Boga w jakiś sposób mniej "zauważalna".
I masz rację, życie nie ma sensu - a już na pewno nie chodzi w nim o owego sensu odkrywanie. Świat jest do POZNAWANIA, a nie ROZUMIENIA - odrobinę jak współczesna sztuka, tyle że o niebo ładniejszy . Sens życiu nadaje droga, którą sama sobie obierzesz. Przykładowo: jeśli rysujesz, sensownym jest obracanie ołówka grafitem ku papierowi.
Z opisu twego stanu wynika, że masz depresję. Proponuję zmusić się do regularnego uprawiania joggingu bądź zapisać na aerobik, aby nie dopuścić do patologicznego obniżenia poziomu serotoniny w przestrzeniach międzysynaptycznych twego organizmu. Przełam się choć raz, potem drugi, aż wpadniesz w rytm. Mówię z doświadczenia, dostarczane dzięki fizycznym ćwiczeniom substancje pozwalają zacząć od nowa funkcjonować. Nie pytaj więcej dlaczego - po prostu działaj. Całe życie o to chodzi.
Popróbuj też herbatek z bazylii i arcydzięgla (Ziela Ducha Świętego). I trzymaj się.
|
|
|
|
|
Strona 1 z 1 |
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa) |
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|